Dorosłość

To nie tylko wiek – to odpowiedzialność, zrozumienie i gotowość do słuchania

„Zobaczysz jak dorośniesz”
„Pogadamy o tym jak sam będziesz rodzicem”
„Ja w Twoim wieku…”
„Ty masz dopiero … lat”
„Dziecko, ile Ty masz lat?”
„Dopóki jesteś na moim utrzymaniu”

Jakie te słowa mają znaczenie? Dla Was? Dla Waszych nastolatków? Po co je wypowiadamy? Jakie niosą za sobą skutki? Czym jest wiek, dorosłość, dojrzałość?

Kto z Was je słyszał? Kto wypowiada?

Po pierwsze nie potrafimy słuchać naszych dzieci. Słuchamy, ale nie słyszymy. Ich potrzeb, ich pragnień, ich zdania. Słyszymy ich tylko wtedy kiedy zgadzamy się z tym co mówią. To nie jest słuchanie. I tutaj nie chodzi o to kto ma rację, czy się zgadzamy z nimi czy nie. Zgoda czy niezgoda odnosi się do naszych koncepcji, teorii i przekonań. I leży daleko od prawdy, której słowami wyrazić się nie da.

Po drugie. Wiek metrykalny a wiek emocjonalny to kompletnie dwa różne światy. Pracuję z 10-11 latkami, od których odpowiedzialności i świadomości mogliby uczyć się dorośli, mogliby się z nimi zamienić rolami, bo ich rozumienie i emocjonalna dojrzałość wykracza zdecydowanie poza naszą skalę pojmowania, pracuję z 14 – latkami, którzy na każdym spotkaniu zaskakują mnie swoją otwartością, pokorą, konsekwencją i dążeniem do zmiany, na którą większość z dorosłych, których znam nie mieliby odwagi i gotowości /łatwiej wysłać nastolatka na sesję niż samemu zmierzyć się ze swoimi schematami/ i pracuję z 18-19 latkami, którzy w swojej metrykalnej dorosłości nie potrafią ogarnąć podstawowych zadań, wziąć odpowiedzialności za swoje życie i konsekwencji za swoje działania.

Po trzecie. Pokazywanie dorosłości czy rodzicielstwa jako czegoś trudnego, ciężkiego, obarczonego tą straszną odpowiedzialnością i niewygodami nie przybliża ich wcale do zrozumienia Waszego punktu widzenia, a wręcz oddala od chęci wzięcia odpowiedzialności za dojrzewanie. No bo po co dorastać jak dorosłość jest taka przerąbana.

Po czwarte. Porównywanie nas do nich, ich do innych albo generalizowanie, że wszystkie nastolatki są takie same i w tym wieku to wszyscy mają głupie pomysły, nie panują nad emocjami i nie można im ufać jest kompletnie pozbawione sensu i nie sprawi, że zrozumieją Wasz punkt widzenia. Każdy z nas jest inny. Poza tym jak obserwuję różnice pokoleniowe to mam wrażenie, że mnie i moich rodziców dzieli pokolenie, ale już mnie i moją córkę cała epoka.

Może warto zastanowić się nad tym co jest pod tymi słowami?

  • Mówię tak, bo jako nastolatek też to słyszałem?
  • Mówię, bo nie potrafię znaleźć innych argumentów?
  • Mówię, bo tak naprawdę uciekam od konfrontacji i nie chcę się zmierzyć z moimi przekonaniami i lękami, które są pod spodem?

P.S. Oni siedzą później u mnie na sesji i opowiadają jak czują się niewysłuchani, niezrozumiani, ocenieni, wrzuceni do jednego worka, niezaakceptowani. I rana odrzucenia się pogłębia…

Z miłością

Udostępnij tę treść!

Przeczytaj również...